~ Rozdział 3 ~
Następnego dnia w szkole, postanowiłam zaczepić nieznajomego chłopaka i porozmawiać z nim.
Wczoraj wydawał się być bardzo zdenerwowany. Nie chciałam, aby znowu obrzucił mnie lawiną burzliwych słów.
W prawdzie, wczorajsza rozmowa to nawet nie był dialog.. to po prostu .. pogawędka, krótko ujmując.
Wchodząc do szkoły, ujrzałam go koło pokoju nauczycielskiego. Postanowiłam od razu wkroczyć do akcji i
nie zastanawiając się długo podeszłam do niego.
- Cześć, pamiętasz mnie? - Zapytałam.
- Słuchaj nie teraz, jasne? Mam ważną sprawę do wyjaśnienia. - Odburknął
- Ale ja chciałam tylko...
- Nie teraz! Rozumiesz słowo " nie " ? Czy jesteś jakaś nie kumata?
Te słowa mnie zabolały. Założyłam plecak na ramię i wybiegłam z płaczem.
Nie patrzałam, czy ktoś się ze mnie śmieje, czy też nie. Chciałam być teraz w domu, na Filipinach. Chciałam móc przytulić się do swojej mamy i wyżalić jej się. Niestety, to było nie możliwe.. Siadłam na ławeczce na przeciwko gabinetu, w którym miałam mieć za chwilę lekcje i zaczęłam rozmyślać o sytuacji, która zdarzyła się przed paroma chwilami. Nie wiedziałam dlaczego był taki zły, ale czy od razu musiał na mnie krzyczeć? Dlaczego? Nic mu nie zrobiłam... Po chwili przysiadła się do mnie dziewczyna, gdzieś tak w moim wieku. Miała średniej długości włosy, koloru brązowego i małe, malinowe usteczka.
- Nic ci nie jest? - Zapytała.
- Nie, tylko...
- Spokojnie, nie przejmuj się! Wszyscy faceci to świnie!
- Dzięki, za pocieszenie... - Odpowiedziałam.
Po paru minutach zadzwonił dzwonek na lekcje, w całej szkole zrobił się straszny tłok.
Tak jak zawsze, po lekcjach, szybko się pakowałam i pośpiesznym krokiem szłam do domu.
Jednak tym razem postanowiłam pójść na mały spacer, aby poukładać sobie wszystko w głowie. Przy wyjściu ze szkoły zaczepił mnie ten " buntownik ".
- Słuchaj, przepraszam. Głupio wyszło - Powiedział.
- Przepraszam? Teraz mnie przepraszasz, a jeszcze parę godzin temu miałeś odwagę na mnie nakrzyczeć!
- Byłem zdenerwowany, zrozum! Ty nie wiesz jak to jest być wyrzutkiem! Mój ojciec... a zwłaszcza! Co ci będę mówił!
- Wiesz co, niestety wiem jak to jest! A tak po za tym, to nie czas i miejsce na rozmowę... Może kiedy indziej pogadamy..
- Stój. Może dałabyś się zaprosić na jakąś kawę czy herbatę w ramach przeprosin? - Spytał
- No dobrze...
Chłopak zaprosił mnie do małej kawiarenki kilka przecznic przed domem cioci. Pasowało mi to, bo przynajmniej nie musiałam się tłuc przez cały Seul. Rozmowa była dość interesująca. Dragon, bo takie miał przezwisko, podczas rozmowy wydawał się być wyluzowany. To nie był ten sam chłopak, z którym rozmawiałam jeszcze w szkole... Był taki spokojny... i kochany. Niestety, dyskusja nie trwała zbyt długo. Musiałam wraca szybko do domu. Ciocia nie była zadowolona z tego, że tak późno przyszłam. Nie powiedziałam jej gdzie byłam.. Byłaby zła, gdyby się dowiedziała, że piłam sobie spokojnie herbatkę w momencie, kiedy ona ciężko harowała...