czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 2

~ Rozdział 2 ~


Poranek praktycznie jak każdy.. PRAWIE! Oprócz tego, że właśnie w ten dzień szłam do nowej szkoły. Przeprowadziłam się na Filipiny w wieku 7 lat. I od tamtej pory posługiwałam się tylko językiem Filipińskim. Nie pamiętałam do końca Koreańskiego. Bałam się.. nie wiedziałam jak będę się porozumiewała z innymi uczniami i nauczycielami. Najchętniej w ogóle bym nie szła do tej szkoły, no ale.. musiałam. Tak jak co dzień wstałam bardzo późno, zjadłam w pośpiechu śniadanie i wybiegłam na zajęcia. Wchodząc do szkoły wpadłam przez przypadek na jakiegoś chłopaka. Tylko spojrzałam na niego i bez przeprosin pobiegłam dalej. Była godzina 8:00 a ja nie wiedziałam gdzie mam lekcje! SUPER! Pierwszy dzień w szkole, a ja już zgarniałam minusowe punkty... Szybko pobiegłam pod pokój nauczycielski zobaczyć mój plan lekcji, okazało się, że moją pierwszą lekcją jest J. Koreański. Wbiegłam do sali i bez słowa usiadłam w ostatniej ławce. Pani poprosiła mnie na środek, abym się przedstawiła całej klasie. Jako osoba nieśmiała nie wiedziałam co powiedzieć. Jedyne słowo, które przeszło mi przez gardło to moje imię... Na przerwach sama błąkałam się po korytarzu, udając, że nie obchodzi mnie otaczający świat. Tak naprawdę próbowałam w ten sposób ukryć mój smutek. Prawdę mówiąc, wydawało mi się, że nikt mnie tam nie chciał. Tuż po lekcjach zadzwoniła do mnie ciocia z wiadomością iż mam szybko wracać do domu, aby zająć się moim małym kuzynem, aby ona mogła wykonać swobodnie wszystkie obowiązki domowe. Ja, jak to ja znowu zaczęłam wszystko robić w pośpiechu. Jak najprędzej się spakowałam i popędziłam w stronę drzwi. Znowu wpadłam na tego samego chłopaka, jednak tym razem nie puścił mnie bez słowa. 
- Ej, uważaj trochę - burknął
- Przepraszam Cię najmocniej! W tym pośpiechu zapominam o całym świecie. 
- Spoko... - odpowiedział niekompetentnie.  Pędem pobiegłam do domu, lecz myśl o  tym chłopaku nie wymazała się tak szybko z mojej głowy. Było w nim coś tajemniczego, mimo, że widziałam go ledwo dwa razy. Czułam jakbyśmy się doskonale rozumieli. Tylko dręczyła mnie jedna myśl... Dlaczego zachował się tak, jakbym nic go nie obchodziła? Nic mu nie zrobiłam, a on na mnie naskoczył. Potraktował mnie jak jakąś niedorajdę, która nic nie potrafi zrobić dobrze...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz